Kochani Burkowicze,
Przed Wami newsletter podsumowujący dwa miesiące - lipiec i sierpień. W sumie w ciągu tych dwóch miesięcy zakończyły się dzięki Wam 54 zbiórki i zebraliśmy blisko 30 tysięcy złotych!
Jesteśmy bardzo Wam wdzięczni za pomoc kotom wolno bytującym. Osoby, które je dokarmiają, dbają (a przynajmniej powinni) o ich zdrowie, a dzięki Wam możemy ich wesprzeć w opłaceniu weterynarzy.
Kilkanaście kotów miało też opłaconych testy na obecność wirusa FIV i FeLV. To bardzo ważne testy i chociaż mogłoby się wydawać, że 70zł to wcale nie aż tak dużo, ale w schronisku mieszka kilkadziesiąt kotów... Każdy z nich musi przejść taki test i już koszty rosną. Dzięki Wam jest nam łatwiej!
Tyson przeszedł szereg badań i o ile wyszło, że ogólne badania krwi i echo serca wyszły w porządku, o tyle badanie tarczycy nie wyszło najlepiej. Nasz stażowy rekordzista (mieszka w schronisku 11 lat!) jest już na lekach i mamy nadzieję, że będzie się czuć jak najlepiej.
Dares miał operację, bo zrobiła mu się przetoka. Pies miał przepuklinę krokową, według weterynarzy, musiał mieć guza, który pękł i przez to mogła się zrobić też przetoka. Dares przeszedł operację, zostało wyczyszczone wszystko, zszyte i już powinno być wszystko dobrze. Psisko już zapomniało o zabiegu, doszedł do siebie i dalej czeka na dom.
Melta regularnie musi przechodzić badania nerek. Kicia ma z nimi problemy i mamy nadzieję, że mimo choroby ktoś się jednak zakocha w tej uroczej pręgusce. Bardzo jej tego życzymy!
Suzi musi regularnie brać neoplasmoxan. Suczka ma guzy i niestety nic z nimi nie możemy zrobić... Jedynie ten preparat może jej pomóc i mamy nadzieję, że dzięki niemu dłużej będzie czuła się dobrze. Najważniejsze, że są osoby (zwłaszcza jedna, bardzo ważna dla Suzi Wolontariuszka), dzięki którym Suzi czuje się kochana, może pierwszy raz w życiu...
Fado miał badanie TLI i wyniki wyszły na granicy normy. Owczarek dostał leki, dzięki którym poczuł się lepiej.
Malutka i nieśmiała Doda mogła mieć dzięki Wam opłaconą operację naprawienia łapki, która została złamana bardzo dawno temu. Suczka wciąż dochodzi do siebie i uczy się używać nieużywaną od dawna łapkę. Najbardziej przydałby jej się dobry dom... Nigdy takiego nie miała...
Jamnik Wojtek miał być uśpiony, bo uległ wypadkowi, a leczenie byłoby kosztowne... Weterynarz zawiadomił zielonogórskie schronisko, Wojtuś zamieszkał w kojcu, gdzie dochodził do siebie po złamaniu miednicy. Jamniorek okazał się niezwykle pozytywnym przedstawicielem rasy i chociaż niestety idealnie nie chodził, to... znalazł dom! Pewna osoba zakochała się w tym długonosym psiaczku i Wojtuś mieszka znów w domu.
Kilka słów o rehabilitacji! Od kilku lat wspieracie podopiecznych zielonogórskiego schroniska w opłacaniu ćwiczeń. Agri i Brutus regularnie jeżdżą na zabiegi (Brutus miewa przerwy na rekonwalescencję po usunięciu guzków), Iwan, Szaki i Graba mieli operacje kolan i cała trójka już właściwie nie musi jeździć. Bati też ze względu na kolano nie jeździła, ale jeszcze będzie zabiegi kontynuować, aczkolwiek prawdopodobnie z czasem i ona przestanie, ale nadal będziemy potrzebować wsparcia przy opłaceniu zabiegów pozostałych zwierzaków.
Forest trafił do zielonogórskiego schroniska kilka lat temu w kiepskim stanie. Miał wyłysienia, problemy z powiekami i kilka innych dolegliwości. Staraliśmy się mu pomóc, ale w schronisku to nie jest proste... Labrador miał szczęście - trafił pod opiekę pewnej osoby, która staje na głowie, żeby czuł się jak najlepiej. Fosiu nigdy nie będzie zdrowy... Ale jeśli jest szansa na to, żeby czuł się lepiej, to ta osoba zrobi wszystko, żeby tak było. Leczenie Foresta jest bardzo drogie, dlatego zaczęliśmy znów robić dla niego zbiórki, żeby wspomóc leczenie.
Dzięki zbiórce na naszej stronie co prawda nie zebraliśmy całej kwoty, ale z pewnością pomogła ona w zebraniu środków na samochód dla zielonogórskiego schroniska! Mamy odłożoną całą kwotę i już nie musimy się martwić, kiedy obecny samochód na dobre odmówi współpracy. Powoli rozglądamy się za odpowiednim pojazdem.
Wspomnieliśmy wyżej, że Graba miała rehabilitacje po operacji kolana. To właśnie dzięki Wam mogliśmy ją opłacić! Suczka już doszła do siebie i szuka dobrego domu...
Z Derlikiem jest kiepsko... Z pewnością wiecie, że ma padaczkę, bo zbieraliśmy na diagnostykę nie raz. Niestety przez Luminal, bez którego ataki byłoby ryzyko częstszych ataków, wątroba dostała "w kość"... Ostatnio okazało się, że organ jest cały w guzach i nic nie możemy z tym zrobić... Derlik musi brać neoplasmoxan, tak jak Suzi i musimy wierzyć, że będzie się czuć dzięki niemu lepiej. Szanse Derlika na dom maleją.....
Chudini, doberman znaleziony w bardzo złym stanie, już tak źle nie wygląda. Przytył, nabrał sił, jego wyniki są już lepsze. Niestety obawiamy się, że i tak nie będzie łatwo mu znaleźć dom, ale wcale nie uważamy, że to niemożliwe! Na pewno musi być gdzieś ktoś, kto będzie miał doświadczenie z psami tej rasy i zechce pokazać Chudiniemu lepszy świat.
Herbi miał wszczepiony Suprelorin, czyli został poddany kastracji chemicznej. Miał powiększoną prostatę i guza na jądrze, ale ogólny stan psiaka i jego wiek niestety nie pozwalają na "normalną" kastrację. Herbi mieszka w schronisku już 5 lat... Młodszy nie będzie, mniejszy też nie, wzroku nie odzyska..... Czy to wszystko ma sprawić, że nigdy nie znajdzie domu...?
Żelek miał badanie tarczycy i nie dość, że wyszło w porządku, to jeszcze niedługo potem psiak znalazł dom! Ogromnie nas to ucieszyło, bo ten fantastyczny psiak zdecydowanie za długo czekał na odmianę losu.
Atos trafił do zielonogórskiego schroniska bardzo zaniedbany, z wyłysieniami i zmianami skórnymi. Dzięki podaniu odpowiednich leków, zaczął zdrowieć, a co za tym idzie - nic go już nie swędzi, nie boli, więc psisko jest przekochane! Mamy nadzieję, że ktoś zechce go adoptować i Atos już nigdy nie poczuje się niekochany.
Niestety były też pożegnania.....
Kropuś czuł się źle od jakiegoś czasu, ale właściwie nie spodziewaliśmy się, że przyjdzie go nam tak szybko pożegnać. Nie był sam, byli z nim wolontariusze, których znaczył coś więcej... To bardzo ważne dla nas, żeby zwierzaki nie były w takich chwilach same...
Ares odszedł po bardzo długiej chorobie... Miał to szczęście, że w ostatnim czasie został adoptowany, miał wspaniały dom i troskliwą opiekunkę. Był kochany, poznał, co to prawdziwy dom...
Diana miała stwierdzony cień w USG.... Sunia z czasem czuła się coraz gorzej, jej płuca wypełniały się płynem, miała problemy z oddychaniem... Kiedy było wiadomo, że jej życie będzie coraz trudniejsze i Diana będzie coraz bardziej cierpieć, zdecydowaliśmy się ją pożegnać... Tak było lepiej...
Dokis, tak jak Ares, w ostatnich latach życia zyskał wspaniały dom. Owczarek niestety miał poważne problemy z chodzeniem, wątrobą, z czasem doszły jeszcze inne problemy, ale mimo kryzysów udawało się postawić go raz za razem na łapki. Ogromna w tym zasługa była jego opiekunki! Niestety za którymś razem Dokis się poddał... Było po nim widać, że już jest zmęczony, że już wystarczy... Uszanowano jego decyzję... Najważniejsze, że miał z kim i dla kogo walczyć.
Dziękujemy, że jesteście z nami, że pomagacie nam dbać o podopiecznych schronisk i inne potrzebujące zwierzaki. To dzięki Wam możemy o wiele więcej, dzięki Wam możemy spać spokojniej, bo wiemy, że zawsze nam pomożecie...