Wieści od Walkirii!

Kiri, kiedyś Walkiria, znaleziona była na poboczu drogi, nie mogła chodzić. Weterynarz, do którego trafiła, chciał ją uśpić sądząc (bez chociażby RTG), że kicia ma złamany kręgosłup. Dzięki determinacji osoby, która ją znalazła, dzięki trafnej diagnozie i leczeniu w przychodni Ulvet, dzięki środkom zebranym na Zbiórce na Burka, Walkiria rozpoczęła żmudne leczenie. ...a później... To już przeczytacie w wieściach :)

"Cześć! Jestem Walkiria, pamiętacie mnie? Dzięki waszej życzliwości w lutym dostałam drugą szansę! Chciałam wam bardzo podziękować za wsparcie, dobre z was człowieki :D

Jak zapewne pamiętacie, w lutym miałam przykrą przygodę. Na szczęście nie pamiętam już dokładnie jak to się wszystko stało, wiem tylko że bardzo bolało. Leżałam przy drodze, smutna i głodna, jednakże ktoś się nade mną zlitował i zabrał do weterynarza. Tam po pobieżnych oględzinach usłyszałam, że mam złamany kręgosłup i w sumie to można by mnie od razu uśpić. Przeraziłam się! Tak bardzo chciałam żyć… I tu drugi raz stało się coś wspaniałego, człowiek który mnie znalazł nie poddał się i zabrał mnie na dokładniejsze badania. Okazało się, że to złamanie kręgosłupa to tak naprawdę popękana miednica – wciąż źle ale jednak lepiej. I wtedy z pomocą przyszliście Wy, moje leczenie i opieka zostały przez was opłacone i w spokoju mogłam zacząć wracać do zdrowia. Trafiłam do lecznicy i tak sobie grzecznie siedziałam w klatce, jednakże jak to kociak i mimo tego, że nie mogłam chodzić i siusiałam pod siebie, to nie traciłam radości i energii bo przecież wciąż ŻYJĘ!

Dni mijały. Nagle w klinice zaczęły pojawiać się dwa człowieki ze starszym kotkiem. Byli bardzo smutni a Babcia kot bardzo słaba. Usłyszałam, że miała 20 lat (jej jak ja bym chciała dożyć takiego pięknego kociego wieku)! Człowieki przychodzili prawie codziennie, aż raz Pani weterynarz mnie im przedstawiła. Jejku było mizianie za uszkami i po pleckach, i po brzuszku – jak mi było miło. I tak te człowieki regularnie zaczęły mnie odwiedzać. Wyglądałam wtedy bardzo źle więc musiałam się za siebie wziąć!

Wiecie co? Pewnego razu człowieki przyniosły mi chrupki! Jeju jakie to było smaczne! Tylko słyszałam paczuszkę chrupków, a od razu chciałam do nich pobiec. I stało się – wstałam! Co prawda, nieporadnie ale wstałam i podczołgałam się do Pani człowiek. Ale była moja radość, nie dość że znów mizianko to i chrupki. Mrrrau

Na razie nie mogłam wejść na kolanka bo nadal miałam słabe łapki. Ale czołganie szło całkiem nieźle

Jakoś tak na początku marca, moje człowieki (tak, tu już wiedziałam, że są moje) przyjechały z jakimś dziwnym czymś i mnie do tego spakowały. W sumie było mięciutko więc poszłam spać. Jak się obudziłam to byłam w całkiem innym miejscu! Co prawda w klatce podobnej do tej jaką miałam, ale ile tu było różnych zapachów. Bardzo często jednak nie siedziałam w klatce. Moi opiekunowie wyciągali mnie i kładli na takie mięciutkie posłanie. Mogłam sobie wtedy odpoczywać i obserwować. Byłam bardzo grzeczna, nie chciałam zrobić sobie krzywdy więc nawet nie uciekałam z posłanka, oczywiście pod warunkiem, że nie zabrakło mizianka!

Dni mijały. Z lewą łapką było coraz lepiej, jednak prawa… no cóż – nie czułam jej. Człowieki się zmartwiły i poszły sprawdzić co jest nie tak. Weterynarz stwierdził, że mogę mieć przerwany nerw kulszowy, a wtedy łapka będzie bezwładna i bez czucia. Posmutniałam, bardzo lubiłam biegać i skakać i znów bym chciała. O dziwo, moje człowieki nie poddały się, powiedziały, że idę na rehabilitacje. I tak zaczęła się żmudna przygoda.

[Filmik, początki chodzenia: https://photos.app.goo.gl/3YtueHI6APZdIA5H3]

Prawie codziennie jeździłam na rehabilitację. I do tego codziennie kilkanaście razy ćwiczyłam łapkę w domu. Niestety, dużo osób mówiło, że to nie ma sensu, że jestem tylko męczona i że przy przerwanym nerwie nic nie da się zrobić. Mi rehabilitacja nie przeszkadzała, grzecznie znosiłam zabiegi (często sobie po prostu chrapciałam).

Czas leciał, a z łapką nic się nie działo. Zauważyłam, że moi opiekunowie martwią się tą łapką, ja się do niej już przyzwyczaiłam i kicałam na trzech. W między czasie poznałam dwa dziwne stworzenia – króliki. Lubiłam sobie z nimi pogadać, ale jak wyskakiwały z klatki to uciekałam. Pewnego dnia, powiedziały mi że są święta Wielkanocne i że człowieki z tej okazji będą dawać sobie prezenty. Jejku jak ja chciałam dać im jakiś prezent, tylko nie wiedziałam co. Króliki powiedziały mi, bym spróbowała stanąć na czterech łapkach i kawałek przejść. Zrobiłam tak, co prawda łapka zawijała się i stawałam na jej grzbiecie ale mimo to radość moich ludzi była ogromna! Tulili mnie, głaskali, dostałam chrupki! Ja łapki nie czułam więc nie rozumiałam czemu tak się cieszą...

[Film, prezent na święta: https://photos.app.goo.gl/P6pesin2MQwtVm0t1]

Z królikami, zaczęłam dogadywać się bardzo dobrze. Jak one kicały po domu, ja kicałam z nimi. Zauważyłam, że śpią na czymś mięciutkim i mają fajny domek. Nie myśląc zbyt wiele – wprowadziłam się do nich!

Minął trzeci miesiąc od kiedy zostałam kotkiem moich opiekunów. Dzięki ciężkiej pracy chodzę na czterech łapkach i nie musiałam mieć amputacji! Co prawda nie do końca czuję łapkę, ale paluszków już nie zawijam i skurcze prawie znikły. Wszyscy są dobrej myśli i wierzą, że czucie wróci całkowicie. Biegam, skaczę i poluje jak zdrowy kociak. Ba, nawet nauczyłam się aportować i nawet wody się już mniej boje!

[Film aportowanie: https://photos.app.goo.gl/CE5edzOXAylds01E2 ] 
[Film bieżnia wodna: https://photos.app.goo.gl/b1ASFHKCfRL1cFvS7 ]

Chciałam, jeszcze raz wam podziękować za wsparcie jakie okazujecie zwierzakom w potrzebie. Teraz wiem, że miłość i wytrwałość mogą zdziałać cuda! Mam nadzieje, że zawsze będą dobrzy ludzie, którzy pomogą takim jak ja – pechowym lecz niewinnym stworzeniom.

Trzymajcie się, idę po chrupka. Chyba zasłużyłam? "

Opublikuj:

Używamy plików cookies (ciasteczek)Używamy plików cookies m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że zgadzasz się na umieszczenie ich w Twoim urządzeniu końcowym.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach


Nie pokazuj więcej